Koczowisko pseudoekologów usunięte. Gzowski: Znaleziono narkotyki
Rzecznik Lasów Państwowych przekazał, że policja usunęła nielegalne koczowisko ekologów z kolektywu Inicjatywa Dzikie Karpaty. W obozowisku znaleziono narkotyki. Śmieci, które pozostawili "ekolodzy" musiały zostać wywiezione przez kilka ciężarówek.
"Od 2 lat blokowali prace leśne i zanieczyszczali las. Po decyzji inspektora nadzoru budowlanego policja usunęła koczowisko pseudoekologów @IKarpaty w Makowej na Pogórzu Przemyskim. Znalazła tam narkotyki i zatrzymała 4 osoby. Ich śmieci musieliśmy wywieźć pięcioma ciężarówkami" – napisał Michał Gzowski na Twitterze.
Walka z pseudoekologami
Członkowie kolektywu, który blokował prace leśników, w trakcie swojego protestu m.in. stworzyli zagrożenie dla życia pracowników tartaku.
11 lipca 2022 roku do Nadleśnictwa Lutowiska wpłynął wniosek Inicjatywy Dzikie Karpaty o odstąpienie od pozyskania dwóch drzew. Inżynier nadzoru i leśniczy pojechali na wskazane przez działaczy miejsce, aby dokonać lustracji. W pobliżu opisanych we wniosku dwóch drzew odkryli drzewo ponabijane gwoździami.
Metoda ta – nazywana tree spiking – jest rozpowszechniana przez skrajnych aktywistów – opisują oni techniki "nakłuwania drzew", polecają sprzęt i konkretne rodzaje gwoździ, a nawet radzą, jak zacierać ślady i nie dać się złapać. Metalowe pręty czy gwoździe wbite w drzewo mają na celu uszkodzenie ostrza lub silnika piły mechanicznej. Gwoździe nabijane w wyższych partiach pnia mają za zadanie zniszczenie maszyn tartacznych stosowanych przy późniejszej obróbce drewna.
Poza oczywistymi stratami materialnymi takie działanie stwarza poważne zagrożenie zdrowia, a nawet życia pilarzy i stolarzy. Tego typu proceder jest tak niebezpieczny, że rząd Stanów Zjednoczonych już w 1988 roku wprowadził ustawę dotyczącą jego zwalczania, a formę takich "protestów" uznał wprost za ekoterroryzm.